Dzisiejszy wpis jest zupełnie
nieplanowany, ale pod wpływem ogólnego uniesienia chwilą, w
sensie Walentynek, postanowiłam że wrzucę coś okolicznościowego. Nie jestem ani
specjalną zwolenniczką ani przeciwniczką tego święta, ale jest to w jakimś stopniu kulturowy fenomen od którego odciąć się
trudno. W dniu dzisiejszym więc powiem Wam parę słów o jednym
z moich ulubionych (chyba jednak ulubionym…) filmie o tematyce około-miłosnej.
Mowa o Ruby Sparks, surrealistyczno-fantastycznej komedii z 2012 roku w
reżyserii Jonathana Daytona i Valerie Faris, a więc twórców
Małej Miss.
Ruby Sparks to nie jest komedia
romantyczna czystego nurtu. Film ten łączy w sobie bardzo wiele przeróżnych
gatunków. Oczywiście, wątki komediowe są bardzo silnie zaznaczone, ale mamy też
elementy fantasy, dramatu, obyczajówki. Głównym bohaterem jest
Calvin, młody pisarz z problemami. Z jednej strony cierpi on na totalny brak
weny, od kilku już lat nie mogąc napisać żadnej książki, z drugiej jest on
człowiekiem samotnym. Nie chce on zmieniać swojego życia na siłę, ale
nieco dogryza mu fakt, że wszystkim wokół się poukładało. Przełomowym dla
Calvina momentem okazuje się nieco dziwny sen o 26-letniej rudowłosej
dziewczynie, tytułowej Ruby Sparks. Zaintrygowany ową postacią Calvin, pod
wpływem rad ze strony psychoterapeuty, postanawia opisać wyśnioną bohaterkę.
Jak wielkie zdziwienie spotyka bohatera w momencie gdy orientuje się, że
wszystko o czym napisze sprawdza się w realnym życiu, a Ruby po prostu, z dnia
na dzień, pojawia się i zamieszkuje w jego domu. Życie Calvina zmienia się o
180 stopni, a sam bohater postanawia odłożyć na bok książkę opisującą losy
Ruby. Ma on przecież świadomość, że wszystko co o niej napisze stanie się
naprawdę. Po jakimś czasie, pod wpływem całego szeregu różnych okoliczności
okazuje się, że pokusa kontynuowania powieści o Ruby jest bardzo silna.
![]() |
Czytając jakikolwiek skrócony
opis fabuły Ruby Sparks (w tym ten powyżej), tudzież przeglądając trailer owej produkcji, nietrudno oprzeć się wrażeniu że dostaniemy po prostu kolejny, miły
film o ładnych ludziach w ładnych czasach. Prawdą jest że sam film urzeka na
płaszczyźnie wizualnej, będąc utrzymanym w tonacji ciepłych kolorów oraz
wszelkich odcieni bieli. Trzeba jednak przyznać, że zarysowana w fabule
historia ma w sobie coś przyciągającego i intrygującego, sprawiającego że
naprawdę chce się ten film oglądnąć. Co więcej, Ruby Sparks to historia o wiele bardziej zaskakująca niż może się wydawać, niosąca za
sobą całkiem mądre przesłanie. Zakończenie, mimo iż wpisuje się w swoje
kategorie, jest naprawdę ciekawe, oryginalne i wyjątkowo przewrotne. Rzadko
zdarza się, aby film reklamowany przez dystrybutorów jako „surrealistyczna
komedia romantyczna” dawał tak bardzo do myślenia jak Ruby Sparks. Wielkie
brawa należą się tutaj Zoe Kazan, debiutującej w tej produkcji w roli
scenarzystki.
![]() |
Skoro już o Kazan mowa, nie można
nie powiedzieć że to właśnie ona odgrywa w filmie tytułową rolę. Bardzo dobrze
że napisała ona tę postać pod siebie, gdyż widać jak wiele serca włożyła ona w Ruby.
Jej bohaterka jest zabawna, nieco nieokrzesana, bardzo emocjonalna, a
jednocześnie niedająca się nie lubić. W roli Calvina widzimy natomiast Paula
Dano, jednego z najzdolniejszych amerykańskich aktorów swojego pokolenia. Nie
muszę chyba mówić jak bardzo dobrze wypada on w tym filmie. W ogóle, wspaniałe
jest jak pięknie i wiarygodnie prezentują się na ekranie Zoe i Paul. Warto
nadmienić, że tworzą oni parę również w realnym życiu, co dodatkowo wzbudza
uśmiech w czasie oglądania Ruby Sparks.
Film Daytona i Faris
to jedna z przyjemniejszych i ciekawszych produkcji ostatnich lat. Nie
pretenduje do definiowania się w kategoriach czegoś czym nie jest, co nie
przeszkadza jej w sposób nienachlany przekazywać pewne prawdy o życiu. Produkcje
takie jak Ruby Sparks dowodzą jednocześnie, że komedie romantyczne, jeśli tworzone
z głową i pomysłem, w dalszym ciągu oferować mogą widzom nową, ciekawą jakość.
Pisząc to wszystko
po raz kolejny przypomniałam sobie, dlaczego Ruby Sparks stanowi jedną z moich
ulubionych komedii romantycznych, mimo że tak naprawdę do klasycznej komedii
bardzo temu filmowi daleko. W takich okolicznościach nie pozostaje mi wiec nic
innego, jak życzyć Wam miłych Walentynek, oraz zasiąść przed ekranem na którym
za chwile pojawią się Ruby i Calvin. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz