o mnie

niedziela, 14 lutego 2016

Ruby Sparks, czyli nie taka zwykła komedia romantyczna [recenzja]



Dzisiejszy wpis jest zupełnie nieplanowany, ale pod wpływem ogólnego uniesienia chwilą, w sensie Walentynek, postanowiłam że wrzucę coś okolicznościowego. Nie jestem ani specjalną zwolenniczką ani przeciwniczką tego święta, ale jest to w jakimś stopniu kulturowy fenomen od którego odciąć się trudno. W dniu dzisiejszym więc powiem Wam parę słów o jednym z moich ulubionych (chyba jednak ulubionym…) filmie o tematyce około-miłosnej. Mowa o Ruby Sparks, surrealistyczno-fantastycznej komedii z 2012 roku w reżyserii Jonathana Daytona i Valerie Faris, a więc twórców Małej Miss



Ruby Sparks to nie jest komedia romantyczna czystego nurtu. Film ten łączy w sobie bardzo wiele przeróżnych gatunków. Oczywiście, wątki komediowe są bardzo silnie zaznaczone, ale mamy też elementy fantasy, dramatu, obyczajówki. Głównym bohaterem jest Calvin, młody pisarz z problemami. Z jednej strony cierpi on na totalny brak weny, od kilku już lat nie mogąc napisać żadnej książki, z drugiej jest on człowiekiem samotnym. Nie chce on zmieniać swojego życia na siłę, ale nieco dogryza mu fakt, że wszystkim wokół się poukładało. Przełomowym dla Calvina momentem okazuje się nieco dziwny sen o 26-letniej rudowłosej dziewczynie, tytułowej Ruby Sparks. Zaintrygowany ową postacią Calvin, pod wpływem rad ze strony psychoterapeuty, postanawia opisać wyśnioną bohaterkę. Jak wielkie zdziwienie spotyka bohatera w momencie gdy orientuje się, że wszystko o czym napisze sprawdza się w realnym życiu, a Ruby po prostu, z dnia na dzień, pojawia się i zamieszkuje w jego domu. Życie Calvina zmienia się o 180 stopni, a sam bohater postanawia odłożyć na bok książkę opisującą losy Ruby. Ma on przecież świadomość, że wszystko co o niej napisze stanie się naprawdę. Po jakimś czasie, pod wpływem całego szeregu różnych okoliczności okazuje się, że pokusa kontynuowania powieści o Ruby jest bardzo silna.


Czytając jakikolwiek skrócony opis fabuły Ruby Sparks (w tym ten powyżej), tudzież przeglądając trailer owej produkcji, nietrudno oprzeć się wrażeniu że dostaniemy po prostu kolejny, miły film o ładnych ludziach w ładnych czasach. Prawdą jest że sam film urzeka na płaszczyźnie wizualnej, będąc utrzymanym w tonacji ciepłych kolorów oraz wszelkich odcieni bieli. Trzeba jednak przyznać, że zarysowana w fabule historia ma w sobie coś przyciągającego i intrygującego, sprawiającego że naprawdę chce się ten film oglądnąć. Co więcej, Ruby Sparks to historia o wiele bardziej zaskakująca niż może się wydawać, niosąca za sobą całkiem mądre przesłanie. Zakończenie, mimo iż wpisuje się w swoje kategorie, jest naprawdę ciekawe, oryginalne i wyjątkowo przewrotne. Rzadko zdarza się, aby film reklamowany przez dystrybutorów jako „surrealistyczna komedia romantyczna” dawał tak bardzo do myślenia jak Ruby Sparks. Wielkie brawa należą się tutaj Zoe Kazan, debiutującej w tej produkcji w roli scenarzystki.


Skoro już o Kazan mowa, nie można nie powiedzieć że to właśnie ona odgrywa w filmie tytułową rolę. Bardzo dobrze że napisała ona tę postać pod siebie, gdyż widać jak wiele serca włożyła ona w Ruby. Jej bohaterka jest zabawna, nieco nieokrzesana, bardzo emocjonalna, a jednocześnie niedająca się nie lubić. W roli Calvina widzimy natomiast Paula Dano, jednego z najzdolniejszych amerykańskich aktorów swojego pokolenia. Nie muszę chyba mówić jak bardzo dobrze wypada on w tym filmie. W ogóle, wspaniałe jest jak pięknie i wiarygodnie prezentują się na ekranie Zoe i Paul. Warto nadmienić, że tworzą oni parę również w realnym życiu, co dodatkowo wzbudza uśmiech w czasie oglądania Ruby Sparks.

Film Daytona i Faris to jedna z przyjemniejszych i ciekawszych produkcji ostatnich lat. Nie pretenduje do definiowania się w kategoriach czegoś czym nie jest, co nie przeszkadza jej w sposób nienachlany przekazywać pewne prawdy o życiu. Produkcje takie jak Ruby Sparks dowodzą jednocześnie, że komedie romantyczne, jeśli tworzone z głową i pomysłem, w dalszym ciągu oferować mogą widzom nową, ciekawą jakość. 


Pisząc to wszystko po raz kolejny przypomniałam sobie, dlaczego Ruby Sparks stanowi jedną z moich ulubionych komedii romantycznych, mimo że tak naprawdę do klasycznej komedii bardzo temu filmowi daleko. W takich okolicznościach nie pozostaje mi wiec nic innego, jak życzyć Wam miłych Walentynek, oraz zasiąść przed ekranem na którym za chwile pojawią się Ruby i Calvin. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz