o mnie

wtorek, 26 kwietnia 2016

Nowy rok, stara bida, czyli po premierze szóstego sezonu Gry o Tron [recenzja]



Za nami premiera szóstego sezonu Gry o Tron. Serial, który już rok temu stracił jakiekolwiek prawa do określania siebie mianem dobrej telewizji, już na wstępie nie omieszkał przypomnieć wszystkim, dlaczego na produkcję tę lepiej jest spuścić niekończącą się zasłonę milczenia. Najnowszy odcinek ze zdwojoną siłą powielił żenujące schematy sezonu piątego, a twórcy serialu, David Benioff i David Weiss, po raz kolejny pokazali, że jedyną wartością Gry o Tron jest wszechobecny szok, zniszczenie i coraz bardziej wymyślne śmierci. Wszystko to kosztem spójności fabularnej i psychologicznej bohaterów. Niby nie było złudzeń że tak właśnie będzie, ale niesmak towarzyszący przekonaniu się o kolejnej bezczelności scenarzystów naprawdę przechodzi ludzkie pojęcie. 

Tylko aktorów szkoda.
Wbrew temu co zapowiadałam, nie będę pisać co odcinek o szóstym sezonie Gry o Tron. Nie widzę sensu kopania leżącego, tworzenia sztucznej napinki „OMG, WTF, CO ONI ZROBILI?”, bo każdy z nas wie, że w tym serialu stać się może wszystko, a granice naszej wyobraźni nie są granicami których nie przekroczyliby D&D. Poprzeczka postawiona jest wysoko, bo pamiętajmy, mówimy o serialu w którym na oczach widzów mordowano kobiety w ciąży, gwałcono nastolatki, a rodzice palili dziecko na stosie.

Być może napiszę coś pod koniec sezonu, ale to na zasadzie śmiania się z siebie samej, że myśląc rok nie wymyśliłam rzeczy, które scenarzyści upchnęli w dziesięciu odcinkach. D&D zdołali zażenować mnie już na starcie, nie ma sensu więc zastanawianie się, co będzie dalej. 

Wpis zawiera informacje dotyczące wydarzeń z sezonów 1-5, a na pewnym etapie także spoilery z pierwszego odcinka szóstego sezonu. W stosownym miejscu będzie informacja o tychże spoilerach. 

środa, 20 kwietnia 2016

Historia i kultura, czyli brytyjskie mini-seriale, które bawią i uczą jednocześnie



Dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić trzem brytyjskim mini-serialom dramatycznym, których wspólnym mianownikiem jest próba ukazania prawdziwych losów grupy ludzi, których działania odcisnęły piętno na nowożytnej historii Zjednoczonego Królestwa. Mimo że seriale historyczne tworzy się masowo  praktycznie we wszystkich krajach świata, nie bez przyczyny wybrałam tutaj akurat produkcje z Wysp. Brytyjska telewizja publiczna, również ze względu na swoją misję edukacyjną, do perfekcji opanowała tworzenie fabuł traktujących o tematach politycznie i kulturowo ważnych, których oglądanie dostarcza nie tylko rozrywki, ale również poszerza horyzonty. Muszę przyznać, że sporo wiedzy którą obecnie posiadam na temat brytyjskiej kultury (szczególnie sztuki) wzięło się z tego, że kiedyś gdzieś obejrzałam jakiś film albo serial, co dało mi podstawowe informacje i skłoniło do dalszego zgłębiania tematu na własną rękę. Opisywane przeze mnie mini-seriale stanowią doskonały przykład takiego właśnie zjawiska. Polecam je serdecznie zarówno ze względu na ciekawe i pouczające fabuły, co i doskonałe aktorstwo. BBC umie w takie rzeczy, wiadomo. 

Spoilerów oczywiście nie ma. 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Osiem fikcyjnych postaci, z którymi wybrałabym się w podróż



Wiem że dawno nie pisałam, ale kalendarz w ostatnich tygodniach ułożył mi się tak, że często zdarzało mi się opuszczać moje miejsce zamieszkania, zarówno w celach turystycznych, co i szeroko rozumianych naukowych. Taki tryb życia nie do końca sprzyja pisaniu bloga, ale siedząc ostatnio w samolocie zaczęłam zastanawiać się, z kim najchętniej wybrałabym się w podróż. Jak wiadomo, w takich sytuacjach do głowy przychodzą wszyscy, tylko nie osoby realnie istniejące. I tak powstał ten wpis. Ostatnio recenzja goni tutaj recenzję, mam więc nadzieję że taka zmiana będzie stanowić pewną odmienną (nową?) jakość . Tak więc tego. Enjoy.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Pod Czarnymi Żaglami, czyli dlaczego Back Sails to serial piękny i dobry [recenzja]



Piraci, morskie wyprawy i niezliczone przygody pośród karaibskich wysp to jeden z tych tematów, który nigdy się nie nudzi. Sukces Piratów z Karaibów sprawił, że moda ta stała się jeszcze silniejsza, co poskutkowało wydaniem sporych ilości książek i opracowań, oraz gwałtownym zapotrzebowaniem na kolejne filmy i seriale, również takie pokazujące świat piratów z nieco poważniejszej i mniej bajkowej perspektywy. Jedną z produkcji stanowiących bezpośrednią odpowiedź na ów trend jest serial stacji Starz pt. Black Sails (w polskim tłumaczeniu po prostu Piraci), którego finał trzeciego sezonu mieliśmy okazję niedawno oglądać. Swego czasu obejrzałam pierwszy sezon tegoż serialu, ale trochę z braku czasu, trochę z powodu innych rzeczy, nie kontynuowałam oglądania kiedy wyszedł sezon drugi. Pod wpływem docierających do mnie informacji o niezłej dramie pod koniec trzeciego sezonu, jak również pochlebnych opinii znajomych (tutaj pozdrawiam Anett, bez której rekomendacji pewnie nie wróciłabym do Black Sails) postanowiłam ów serial nadrobić. Była to najlepsza decyzja jaką podjęłam od miesięcy. Piraci to naprawdę doskonała produkcja historyczno-przygodowa, rozkręcająca się z odcinka na odcinek i lepsza z sezonu na sezon. Piękny i dobry jest to serial.

Wpis nie zawiera żadnych spoilerów dotyczących fabuły, nie jest też klasyczną recenzją. Potraktujcie go jako zbiór argumentów pokazujących, dlaczego uważam Black Sails za jedną z najlepszych produkcji w swoim gatunku, i dlaczego od tego momentu polecać ją będę wszystkim, nie tylko rozczarowanym kierunkiem w jakim poszła Gra o Tron oraz robiącym „meh” na myśl o Wikingach.